piątek, 22 lutego 2013

Kciuki w górę! (czyli może pora zmienić przyzwyczajenia...?)



Kilkanaście dni temu przyjechały "Kciuki" by Unicorn. Z pewną dozą niepewności czekałem na te leciutkie – jak "dla mnie" – dzidy (20g), a decyzja o wypróbowaniu podyktowana raczej była tylko ciekawością gripu. Jak to ktoś prawie trafnie ujął na forum – połączenie barnejowego micro z fazą tejlorowską. Prawie, bo rozstaw frezów w fazach jest minimalnie większy;) No, to przyjechały i wiadomo – trzeba wymienić szafty i pióra, bo nie rzucam takimi, które są w zestawie i myślałem, że albo nie dolecą do tarczy albo się nie wbiją. Ale dałem im szansę i było ok. Takie zaskoczenie... :idiot: ;)
Do rzeczy.


Barelka bajerancka. Na "dzień dobry" paluchy się z nią zaprzyjaźniły - lubią jednak czuć wyraźny grip; można zapomnieć o pojęciu "poślizg". Po testowanych dłuższy czas temu Barnejach, miałem mieszane uczucia co do ichniego mikro, lecz teraz nie mam żadnego "ale". Możliwe, że ma to jakiś związek z wagą samej lotki i sposobie jej trzymania: jest lżejsza niż tamta moja, barnejowa, a kciuk (mój :) ) podtrzymuje część fazową, mniej ostrą (niemniej dającą bardzo dobry kontakt i tu też nie ma szansy na jakikolwiek poślizg). 


Jeżeli chodzi o środek ciężkości, to mniej więcej wygląda to tak:


Nie wrzucam wymiarów ani żadnych bardziej dokładnych zdjęć, bo znaleźć je można bez problemu tutaj: http://darttown.pl/produkt/krzysztof-kciuk-global-unicorn-lotki-steeltip i wnet przechodzę do 'performance' ;)
Lecą bardzo fajnie. Nie jest moja typowa waga i długość (ubzdurałem sobie bowiem, że lubię 22-23g i ok. 50mm dł.) i byłem zdziwiony, że bez zmiany zamachu, wyrzutu i siły dolatują prosto. Prosto nie oznacza, że maks leci za maksem, ale to, że lotka nie kiwa się na boki (jak mam często przy nieco dłuższych i cięższych barelach i dłuższych szaftach) i lot wydaje się spokojny. Różnicę w wadze oczywiście czuć, bo praw fizyki pan nie zmienisz, ale po jakimś czasie nie jest to dyskomfortem. Jedyny (a może nie jedyny?) problem z siłą mojego rzutu jest taki, że przy oryginalnych piórach i szaftach lotka dość słabo się wbijała i często opadała na podłogę (nie mylić z odbiciem). A jeżeli już nie wypada, to penetruje zazwyczaj na około 6-7mm, a to chyba zbyt mało na mojego Advantage'a i trzeba czasem podbiegać na treningu z Andrew czy Tigerem;) Zmiana grotów na jakieś lasery czy inne harpuny mnie nie interesuje, więc pokombinowałem z szaftami i piórami i wygląda na to, że najlepiej latają mi w zestawieniu z cosmo spinning medium i piórami air standard. A tak wygląda różnica kątów wbicia:

 z oryginalnymi piórami i szaftami



 ...i w wersji z cosmo

Trochę nimi już łupię, a większych śladów zużycia grip nie posiada. Standardowy, fajny grot Uni też nie wymagał jeszcze żadnego szlifu zadziorów, bo nie pojawiły się. Naprawdę bardzo fajny produkt, zatem sigmy i inne niutony poszlochają jeszcze jakiś czas na półce, opuszczone :) 

Well done, the Thumb, well done! :)

Pora na trening ze szklaneczką dobrego, mołdawskiego :)

Kłuj duch!!